20:24

Postanowienia na kolejny miesiąc: luty.

Postanowienia na kolejny miesiąc: luty.
Dzisiaj będzie bardzo krótko, ale za to konkretnie. Drugi miesiąc roku trwa już ponad tydzień, moja lista z postanowieniami leży zrobiona i czeka na publikację od trzydziestego pierwszego stycznia, jednak przyznaję się bez bicia... Źle zorganizowałam sobie publikację postów. Mam nadzieję, że uda mi się kolejną taką listę opublikować pierwszego dnia, nowego miesiąca... no najpóźniej drugiego. Chciałabym na początku i końcu każdego miesiąca publikować plany i podsumowanie, a nie chcę Was codziennie męczyć nowymi postami. Możliwe, że będę te dwa teksty łączyć jako jeden. Muszę to jeszcze przemyśleć, a jeżeli Wy macie jakieś uwagi co do tego, śmiało piszcie!

Bez zbędnego gadania, przechodzę do moich dziesięciu punktów na luty:
  1. Przeczytać trzy książki
  2. Wypijać co około 1,5 litra wody dziennie i dwa kubki zielonej lub białej (albo naprzemiennie) herbaty
  3. Przygotowywać sobie wcześniej posiłki do pracy.
  4. Jeść śniadania przed wyjściem z domu.
  5. Podjąć się wyzwania z książki ("toniejestdieta" autorstwa Anny "Wilczo Głodnej" Gruszczyńskiej)
  6. Obejrzeć trzy filmy | jedną dramę
  7. Nauczyć się czegoś nowego z Excela.
  8. Nauczyć się w końcu alfabetu koreańskiego.
  9. Zastąpić jeden z posiłków warzywnym/owocowym/warzywno-owocowym smoothie.
  10. Chodzić wcześniej spać! Ok. 23.00 na początek.
A jakie są Wasze plany na ten miesiąc? Macie jakieś postanowienia lub zadania do wykonania? Myślę, że zadania na luty mam bardziej przemyślane niż na styczeń i tym razem nie wychodzę z założenia, że wszystko musi mi się od razu udać. Mam na myśli to, że niektóre z tych punktów to nawyki, które chcę wprowadzić do swojego życia. Nie mam więc co czuć się załamana, jeżeli na dwadzieścia dziewięć dni, trzy czy cztery razy zdarzy mi się jednak wyjść z domu bez tego śniadania. Oczywiście zamierzam dać z siebie sto, jak nie więcej procent. W końcu to wszystko jest tylko i wyłącznie dla mojego dobra. ;)

12:59

Jak wybrać salę na wesele?

Jak wybrać salę na wesele?
Po ochłonięciu z emocji płynących z oświadczyn, przychodzi czas na organizację całości. Możecie zacząć od ustalenia daty, a dopiero później rozpocząć poszukiwania swojej wymarzonej sali lub na odwrót. Znaleźć pierw pomieszczenie, w którym będzie miało się odbywać przyjęcie weselne i pod nie ustalić datę. To, od czego zaczniecie jest Waszą indywidualną sprawą. Nim jednak zdecydujecie się na zarezerwowanie jakiegokolwiek miejsca, warto zwrócić uwagę na kilka istotnych szczegółów.
Nie powiem, jaka sala hotelowa, dom weselny, restauracja itd., będzie dla Was idealny i w jaki sposób taki znaleźć. W końcu to Wy wiecie, czego oczekujecie od tego miejsca i jakie ma ono być, abyście zapamiętali tę noc do końca swojego życia. A… jeżeli jeszcze nie wiecie, to zaraz Was odrobinę nakieruję.
  1. Motyw. O ile oczywiście jakikolwiek chcecie mieć. Gdy ustalicie między sobą, w jakim stylu ma być cała uroczystość jak i wesele, dużo łatwiej będzie Wam się na cokolwiek zdecydować. W końcu nie będziecie wybierać pośród wszystkich ofert, a pośród tych konkretnych, które pasują do Waszej wizji. Od razu wykreślicie wszystkie te miejsca, które nie pasują. Poza tym nie tyczy się to tylko wyboru miejsca, a tak naprawdę całej organizacji. Ustalenie motywu ułatwia, ale może się też okazać, że będziecie mieli z czymś problem. Dlatego nie szalejcie, przemyślcie wszystko dokładnie i podejmijcie decyzję.
  2. Liczba gości. Bez tego ciężko zacząć poszukiwania. W końcu nie każda sala zmieści dwieście osób, a niektóre będą po prostu za duże na przyjęcie dla sześćdziesięciu gości.
  3. Przeszukaj internet lub popytaj znajomych, ale nie umawiaj się na spotkania we wszystkich miejscach. Stwórzcie listę miejsc, które najbardziej Wam odpowiadają. Pooglądaj zdjęcia, poczytaj opinie. Wykonajcie kilka telefonów pytając o to, co Was najbardziej interesujcie. Po pierwszych weryfikacjach stwórzcie listę trzech miejsc, które chcecie zobaczyć na żywo i przeprowadzić rozmowę z właścicielem lub managerem.

Po wybraniu swoich faworytów nadchodzi czas na umówienie spotkań, zadanie wszystkich nurtujących nas pytań i przede wszystkim zobaczenie i ocenienie pomieszczenia już na żywo, a nie tylko na zdjęciach umieszczonych na ich stronie lub portalach ślubnych. Na co zwrócić uwagę przy oglądaniu restauracji i rozmowie z managerem?
  1. Miejsce do tańca. Wesele to głównie impreza taneczna jakby nie było i bardzo dobrze będzie, jeżeli pomieszczenie będzie miało do tego wystarczającą powierzchnię. Wyobrażasz sobie ściskanie się i obijanie o krzesła lub stoliki? To nic przyjemnego. W dodatku zwróć uwagę na to czym jest pokryta powierzchnia taneczna. Nie może to być nic śliskiego i chociaż wydaje się to oczywiste… nie zawsze takie jest dla pozostałych. Niektóre płytki wyglądają bajecznie, ale gdy wejdziesz na nie w butach na obcasie, nagle okazuje się, że nogi rozjeżdżają Ci się we wszystkie możliwe strony. ;)
  2. Czy czas trwania imprezy jest odgórnie ustalony? I ile kosztuje każda dodatkowa, rozpoczęta godzina po wyznaczonym czasie.
  3. W zależności od wielkości lokalu w jakim będziecie wyprawiać wesele, warto się dowiedzieć czy przypadkiem nie odbywa się w tym samym czasie, żadna inna impreza, mogąca mieć wpływ na Wasze przyjęcie.
  4. Do której godziny na sali będzie obecny manager. Nie życzę tego nikomu, ale może się zdarzyć, że będzie jakiś problem, że coś pójdzie nie tak jak to sobie ustaliliście przed wielkim dniem. Ważne, abyście nie musieli się stresować i aby podczas wesela była osoba, która będzie mogła się tym zająć lub wyjaśnić jakieś niezgodności.
  5. Czy na terenie obiektu znajduje się agregat prądotwórczy? Może on się w ogóle nie przydać, ale może się okazać, że będzie obowiązkowy. W okresie letnim, gdy z roku na rok przychodzą coraz to silniejsze burze, istnieje prawdopodobieństwo, że coś może się uszkodzić. Gdy nie ma agregatu może być problem z dalszą zabawą.
  6. Jakie napoje i w jakiej ilości będą podawane podczas przyjęcia, czy są wliczone w cenę talerzyka, czy może musicie za nie zapłacić dodatkowo lub samodzielnie zakupić i dostarczyć do lokalu wraz z alkoholem?
  7. Czy płaci się za stłuczoną zastawę, kieliszki i szklanki? Jeżeli jak to ile.
  8. Czy dekoracja jest wliczona w cenę? Jeżeli nie to jaka jest to cena i czy w ogóle sala się tym zajmuje. Warto też ustalić co właściciel uważa za dekoracje pomieszczenia.
  9. Czy w lokalu znajduje się chłodnia na ciasto i tort?
  10. ALKOHOL. Czy pomieszczenie w którym będzie przechowywany, jest zamykane? Czy liczone jest korkowe, jeżeli tak to ile złotych za butelkę i jakiej wielkości? Czy alkohol na pewno będzie schłodzony?
  11. Czy w restauracji znajduje się sejf? Jest wliczony w cenę, czy dodatkowo płatny?
  12. Ile osób ma dostęp do pokoju nowożeńców? Zazwyczaj to właśnie do niego przenoszone są wszystkie telegramy oraz prezenty. Warto też dowiedzieć się czy taki pokój jest wliczony w cenę, chociaż teraz to chyba już norma. Do której godziny z pokoju trzeba się wymeldować?
  13. Jeżeli zostanie jedzenie, to czy można je odebrać i do której godziny. Jaki jest koszt zapakowania jedzenia i do kiedy trzeba oddać pojemniki.
  14. Jaka jest marża za tort i ciasto, jeżeli będziecie chcieli kupić je w innej cukierni niż ta, z którą współpracuje restauracja lub, które ona wyrabia.
  15. ZAIKS. Czy opłaca go restauracja? Jeżeli nie to jeszcze nic straconego, możliwe że DJ lub zespół, który wynajmujecie tym się zajmuje, a jeśli nie to zawsze możecie zapytać czy się tym zajmą, a wy dodatkowo za to zapłacicie.


Wydaje mi się, że o żadnym ważnym pytaniu nie zapomniałam. W momencie gdy coś mi się przypomni od razu to dopiszę i dam Wam znać, że to zrobiłam (na mojej stronie na facebooku lub na instagramie – tam bywam właśnie najczęściej), prawdopodobnie zaznaczę też w poście, że był edytowany i co takiego zostało dodane. Pamiętajcie, aby przed podpisaniem umowy dokładnie wypytać o wszystko co Was tylko interesuje. W tym momencie nie ma głupich i mało istotnych pytań. Wszystko co tylko przyjdzie Wam na myśl jest ważne.

Jeżeli jesteś już po weselu, albo się do niego szykujesz daj znać czy przychodzą Ci do głowy jakieś pytania, które zostały przeze mnie pominięte.

20:59

Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji.

Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji.
Muszę szczerze powiedzieć, że zastanawiam się dlaczego przeczytałam tę książkę dopiero w styczniu. O ile pamięć mnie nie myli kupiłam ją jakoś na przełomie lutego i marca, od tamtego czasu zabierałam się za nią już kilkakrotnie. Czytałam pierwszy rozdział i odkładałam na bok, ponieważ ciągle miałam coś ważniejszego do zrobienia i szczerze mówiąc odrobinę obawiałam się, że mnie zawiedzie. Odstawiłam więc ją na jakiś czas i ponownie sięgnęłam po nią podczas podróży poślubnej, gdzie po zalaniu napojem ponownie poszła w odstawkę. W dwa tysiące siedemnastym roku ponownie wyciągnęłam po nią dłoń i w końcu przeczytałam.
Jeden dzień. Dokładnie tyle wystarczyło mi na jej przeczytanie. Trochę żałuje, że nie zmobilizowałam się do wcześniejszego przeczytania tej książki, bo im dłużej leżała na regale tym bardziej byłam pewna, że się zawiodę. Dlaczego? A no bo koreańską pielęgnacją interesuję się od dłuższego czasu. I miałam racje. Ciągłe jej odkładanie nie pomogło, a ja może nie tyle jestem zawiedziona co… po prostu wiedziałam już to, czym postanowiła się z nami podzielić Charlotte Cho.   
Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji.” jest naprawdę fajną książką, jednak dla tych osób, które to dopiero rozpoczynają swoją przygodę z koreańską pielęgnacją. Wówczas z pewnością wyniosą z niej mnóstwo wiedzy, chociaż początkowo mogą odczuwać skutki chaosu informacyjnego, ale po poukładaniu sobie świeżo co zdobytej od Charlotte nauki zaczną inaczej traktować swoją skórę.
W książce znajdziemy kilka znanych nam sloganów, które promowane są nie tylko przez Koreanki.

Ładna skóra, to zdrowa skóra. Opalenizna szkodzi. Pij więcej wody. Nie pal papierosów. Ogranicz alkohol. Chroń skórę przed czynnikami zewnętrznymi.


Znasz to? Oczywiście! To tylko kilka przykładów, ale moim zdaniem są to podstawy podstaw. Nie od dziś wiadomo, że gdy chcemy być piękne nie wystarczy nałożenie kremu na twarz, a działanie z każdej możliwej strony. 
Dziesięć kroków koreańskiej pielęgnacji może początkowo przerazić. No bo dziesięć? Jak to dziesięć, kiedy znaleźć na to czas? Autorka próbuje nas przekonać, że wcale tak dużo czasu nie potrzeba na wykonanie wszystkich etapów. Zaznacza również, że niektóre z nich wykonuje się tylko kilka razy w tygodniu, lub nawet rzadziej – w zależności od indywidualnych potrzeb cery. Podpowiada nam również, aby nie sugerować się produktami polecanymi przez koleżanki i przyjaciółki, ponieważ każda z nas jest inna i każda z nas ma inne potrzeby. Kolejną sprawą na jaką zwracana jest uwaga to, to aby traktować pielęgnację jako swoistego rodzaju rytuał, relaks i odprężenie. Lubię takie podejście, w końcu robimy to dla siebie, dla swojego dobra, dla swojego piękna. Traktowanie pielęgnacji jako przykrego obowiązku już na starcie nas zniechęca, ale tak właściwie dlaczego? Przecież wklepywanie tych wszystkich specyfików w swoją twarz to tylko przyjemność!
Nie powiem Ci czego nauczyłam się z „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji.”, ponieważ wiedziałam to już wcześniej, ale powiem Ci czego Ty między innymi możesz się nauczyć.

1. Matowa twarz wcale nie wygląda na zdrową twarz.
2. Filtry nie są przekleństwem, a naszym ratunkiem.
3. Nie ma obowiązku korzystania z kosmetyków jednej firmy, zawzięcie kolekcjonując jedną serię pielęgnacyjną. 
4. Jedno oczyszczanie to za mało.

Są to cztery punkty, które moim zdaniem  były/są ignorowane i na które warto zwrócić uwagę. Nie są to jednak jedyne lekcje, które wyniesiesz po przeczytaniu tego poradnika. Przyjęło się, że mat na twarzy jest czymś pożądanym, a błyszcząca się cera wcale nie wygląda ładnie. Teraz tak serio. Widziałaś kiedyś naturalnie matową buzię? 
Co w szczególności mi się spodobało w książce? To, że autorka nie skupiała się tylko i wyłącznie na pielęgnacji. Nie ma tam samych suchych faktów. Charlotte Cho opowiada nam odrobinę o swoim życiu w Ameryce i Korei. Dzieli się z nami, popełnianymi dotychczas błędami. Poza przekazaniem nam wiedzy o samej pielęgnacji, przybliża nas odrobinę do Koreańskiego świata. Nie. Po przeczytaniu tej książki nie będziesz nagle wiedzieć wszystkiego na temat Korei Południowej, ale z pewnością zapoznasz się odrobinę z mentalnością Koreańczyków.
Podoba mi się to, że autorka dzieli się z nami listą swoich ulubionych kosmetyków, z której na pewno skorzystam! I podpowiada jakie miejsca trzeba odwiedzić będąc w Korei. Ostatni rozdział, który jest właśnie temu poświęcony, podoba mi się najbardziej, ponieważ wycieczka do Korei jest moim małym marzeniem, a raczej celem, który zamierzam prędzej czy później osiągnąć.
Czy polecam książkę? Tak! Jak wspominałam wcześniej, w szczególności tym, którzy dopiero co rozpoczynają swoją przygodę z Koreańską pielęgnacją cery. Na pewno będzie też miłą i lekką lekturą dla osób ogólnie interesujących się tym krajem, jednak również dla początkujących.
W dziesięciopunktowej skali, książkę śmiało oceniam na 9 punktów, ale dla laika.
Dla kogoś bardziej zagłębionego w temat… Książka, którą można potraktować jako przerywnik.  Pióro autorki jest lekkie, dlatego też szybko i przyjemnie się ją czyta. A dodatek ilustracji i mnóstwa różowego koloru sprawia, że pozycja jest po prostu aegyo. ;)
Copyright © 2016 Pomaranczove , Blogger