Na
wstępie pragnę zaznaczyć, że nie jestem w tej dziedzinie specjalistką, jednak swój ślub i wesele organizowaliśmy sami z
mężem. Korzystając z rad, które dali nam przede wszystkim: managerka
restauracji w jakiej odbywało się wesele, fotograf oraz DJ. I… i byliśmy
naprawdę zadowoleni, dlatego też powstaje ten wpis. Pamiętaj jednak proszę, że
każda z nas jest inna, inaczej reaguje na stres i każdej z nas odpowiada coś
innego, a trzeba w tym wszystkim wziąć jeszcze po uwagę zdanie przyszłego męża.
;) To co? Bez zbędnego gadania przejdźmy po prostu do rzeczy:
Zacznij od budżetu. Ustal widełki,
nawet nie łódź się na tę niższą kwotę, a do najwyższej dolicz około dziesięć procent. Tak na wszelki wypadek, dla świętego spokoju. Wiesz… Nie będziesz się
stresować, że Ci zabraknie, a gdy jednak okaże się, że jakimś cudem zostanie Ci
jakaś sumka, to… nie ma na co narzekać. Powiem jednak szczerze, że w ogóle bym
się nie zdziwiła, gdyby po wszystkim okazało się, że jednak coś jeszcze musisz
dołożyć.
Będąc na etapie planowania myślisz o
wszystkim tylko ogólnikowo. Dopiero, gdy dochodzi do momentu w którym wszystko
wybierasz już ostatecznie widzisz
prawdziwy koszt. Oczywiście da się
zrobić tanie wesele, ale na małą liczbę gości lub zamiast wynajęcia
restauracji wybieracie jakąś salę, remizę i catering… chociaż z cateringiem też
może być różnie. Masz znajomych, którzy brali ślub przed Tobą? Wypytaj ile
mniej więcej na co wydali. Podpytaj jakie usługi u kogo polecają i czy
faktycznie byli zadowoleni ze wszystkiego. Tylko wiesz… Nie pytaj koleżanki z
którą widzisz się raz na sto lat, bo oczywiście powie, że z wszystkiego była
zadowolona i nie ma na co narzekać, bo jej ślub
i wesele było idealne, dokładnie takie jak sobie zaplanowała. Uwierzyła byś
jej? Ja nie. Moim zdaniem zawsze jest jakaś wpadka, zawsze coś pójdzie nie tak,
jak z góry było zaplanowane. Tylko… Co zrobić, aby owa rzecz nie zepsuła całej
imprezy, która ma być cudowna i którą masz wspominać z uśmiechem na ustach? Z
góry założyć, że nie będzie idealnie. U mnie nie było. Było kilka wpadek, ale
wiesz co? Co z tego, skoro ja, mój mąż, rodzice jedni, drudzy, i wszyscy
bliscy których zaprosiliśmy bawili się świetnie? W dodatku będą mieli co
wspominać! Opowiem Ci o tym, ale może w kolejnym poście. Dzisiaj skupmy się na
sprawach czysto organizacyjnych.
Stworzyłam kiedyś listę rzeczy do zrobienia
przed ślubem, którą się zaraz z Tobą podzielę. Nim jednak to zrobię powiem Ci,
jak było w naszym przypadku: zgodnie z nią zrobiliśmy… łącznie pięć rzeczy. Z
sześciu punktów składających się średnio z mniej więcej dziesięciu pod punktów,
zrobiliśmy tylko pięć rzeczy. Tak, powtórzę. Zgodnie z listą (klik) zrobiliśmy pięć
rzeczy. Z około sześćdziesięciu pozycji, zrobiliśmy pięć. Już mówię,
które dokładnie:
1.
Ustalenie
daty ślubu.
2.
Zarezerwowanie
restauracji.
3.
Zarezerwowanie
foto&video.
4.
Zarezerwowanie
DJ’a.
5.
Ustalić
budżet… Który przekroczyliśmy, więc teoretycznie zrobiliśmy cztery
i pół punktu zgodnie z rozpiską.
Moja
pierwsza, najważniejsza rada. Nie panikuj.
Nie stresuj się. Nie nakręcaj się niepotrzebnie mówiąc sobie, że zostało już
tylko dwanaście miesięcy. Nasze
przygotowania tak naprawdę ruszyły pół roku przed ślubem, pomijając wcześniej
wspomniane rezerwacje.
Ślub
był w sierpniu. Zaproszenia
wybieraliśmy w maju, rozwoziliśmy je czerwiec/lipiec. Suknię również wybrałam w
maju (jadąc odebrać zaproszenia, czyli w sumie pod koniec maja). Buty kupiłam w
dzień przymiarki sukni, gdy miała być już cięta (kupiłam jedną parę szybciej,
ale okazało się, że mnie obcierały). Obrączki wybraliśmy w czerwcu. W czerwcu
zaczęliśmy też nauki przedmałżeńskie i poradnię. Podziękowania dla gości
jechaliśmy zamówić i wybrać tydzień przed ślubem. Dzień przed dostarczeniem ich
do lokalu byłam je odebrać, a w dzień dostarczania alkoholu byliśmy kupić wina
(wódka była chyba dzień wcześniej kupowana – nie pamiętam, tym zajmował się
mąż). Około dwóch tygodni szybciej kupowaliśmy też garnitur dla męża.
Konkretny:
1.
Jeżeli
Twój ślub finansują lub współfinansują rodzice i/lub przyszli teściowie,
pamiętaj, że wypada wziąć pod uwagę ich
zdanie, jednak nie pozwól aby organizowane wesele było ich. To wciąż Wasz dzień, a rodzice/teściowie muszą o
tym pamiętać. Pod żadnym wypadkiem nie wszczynaj kłótni, bo to akurat nie ma
najmniejszego sensu. Rozmowa i delikatne sugestie.
2.
DJ
czy zespół? Odwieczny konflikt pomiędzy jednym i drugim. I DJ i zespół, jeżeli
nie są dobrzy mogą zepsuć wesele, a tak naprawdę to głównie dzięki nim
wygrywamy, albo przegrywamy. Nikt nie będzie się dobrze bawił przy fałszujących
śpiewakach, nikt nie będzie się dobrze bawił, gdy DJ będzie jedynie stał za
konsolą. My z góry wiedzieliśmy, że bierzemy DJ. Wytypowaliśmy dwóch,
pierwszego z którym się spotkaliśmy wybraliśmy od razu rezygnując ze spotkania
z drugim… Dlaczego? A bo nas porwał, bo znaleźliśmy wspólny język, ponieważ
nadawał na tych samych falach co my, a później jak się okazało grał na
imprezach, na których byli nasi znajomi i byli nim zachwyceni. Ja też. Bardzo,
bardzo. Tak naprawdę Damian zrobił nam całą imprezę. Nie tylko puszczał muzykę,
ale i bawił się z nami zachęcając gości do tańca. Parkiet praktycznie non stop
był pełen!
3.
Zastanów
się dwa razy przed autokarem. Wypytaj dokładnie gości czy na pewno chcą być
odwiezieni. U nas okazało się to wydatkiem niepotrzebnym, bo ostatecznie
wracało nim może z osiem osób, ale to też kwestia komunikacji. Przy rozdawaniu
zaproszeń po prostu zapytaj wprost, czy chcą skorzystać z transportu
zapewnionego przez Ciebie, czy poradzą sobie sami.
4.
Słuchaj
managera/ki restauracji. Ona dobrze wie co robi. To nie jej pierwsze wesele i
chętnie podpowiedzą co i jak, co się sprawdza w ich pomieszczeniu, a co nie.
Nie upieraj się jak osioł przy swojej decyzji, jeżeli ona podpowiada Ci inaczej
– ona wie lepiej… Z reguły. Ale nie
martw się! Wyczujesz to, czy zna się na rzeczy czy nie.
5.
Wybór
sukni ślubnej… Ponoć warto wziąć przyjaciółki, koleżanki. Nauczyliśmy się w
amerykańskich filmach, że na przymiarki jeździ się wręcz z bandą znajomych. Zastanów
się dwa razy, czy osoby które chcesz wziąć na pewno powiedzą Ci prawdę, gdy
będziesz w sukni wyglądać jak beza, zamiast jak księżniczka. ;)
6.
My
alkoholu mieliśmy zdecydowanie za dużo. Mamy jeszcze kilka luźnych butelek
wódki i cały, nierozpakowany karton. W dodatku kilka butelek wina wciąż stoi na
korytarzu i czeka na dobrą okazję…
Wiesz
co? Nie wyobrażam sobie organizowania ślubu krok po kroku według tych
wszystkich poradników, ani nawet według listy, którą sobie sama stworzyłam.
Dlaczego? Razem z mężem… jesteśmy dość spontaniczni.
Jak
widzisz, ten post jest taki ogólnikowy. Zawiera kilka rad, chociaż więcej w nim
opowieści z własnego doświadczenia. Następny post z serii weselnej będzie ściśle
dotyczył Panny Młodej i jej zakupów
i… Będzie zdecydowanie bardziej uporządkowany.
Jesteś
po czy przed ślubem? Denerwujesz lub denerwowałaś się czymś w szczególności?
Opowiedz mi i czytelnikom o tym! O swoich przygotowaniach lub najpiękniejszych
wspomnieniach. ;)